Czy obowiązkowa lista lektur zabija ciekawość czytania?
Czy lista lektur obowiązkowych rzeczywiście rozwija zamiłowanie do literatury? Czy szkoła uczy kultury, czy tylko zmusza do odtwarzania treści? Dr Krzysztof Maj pokazuje, jak współczesna edukacja rozmija się z potrzebami uczniów.
Słuchaj na
🗂️ O czym rozmawiamy w tym odcinku:
Dlaczego lista lektur obowiązkowych nie działa
Jak system edukacji zniechęca do kultury
Czym jest wartościowanie literatury i mediów
Dlaczego uczniowie nie mają przestrzeni na własne wybory
Co zyskałaby szkoła dzięki większej swobodzie nauczycieli
Czy szkolnictwo prywatne naprawdę działa lepiej?
– Gdyby zlikwidować listę lektur, ludzie byliby bardziej otwarci na literaturę. Nie doceniamy ludzkiej ciekawości – mówi dr Krzysztof Maj, adiunkt w Katedrze Technologii Informacyjnych i Mediów Uniwersytetu Śląskiego, twórca kanału na YouTube.
System, który zabija ciekawość
Szkoła zamiast inspirować, zmusza uczniów do odhaczania kolejnych obowiązkowych pozycji. – To tak, jakby osobie starszej, która nigdy nie grała w gry, kazać zacząć od Dark Souls – jednej z najtrudniejszych gier na rynku – tłumaczy Maj.
Podobnie jest z lekturami: język i kontekst dzieł takich jak „Dziady” czy twórczość Kochanowskiego są dla młodych ludzi często zupełnie nieczytelne. Zamiast zainteresowania – pojawia się frustracja i zniechęcenie.
Wiedźmin zamiast „Dziadów”?
Zamiast narzucać uczniom klasykę bez kontekstu, można – zdaniem Maja – sięgać po współczesne środki wyrazu. – Zamiast czytać „Dziady” w formie szkolnej, lepiej pokazać uczniom „Wiedźmina 3”, gdzie sami mogą uczestniczyć w rytuale Dziadów. To angażuje i buduje ciekawość.
To nie znaczy, że klasyka ma zniknąć – ale że potrzebna jest forma, która uczyni ją przystępną i ciekawą, a nie obowiązkową i martwą.
„Czytajcie, ale nie tego?”
Pokolenie, które „miało nie czytać”, dziś tłumnie odwiedza targi książki. Zaczytuje się w romansach i fantasy. – Jeszcze niedawno cieszyliśmy się, że młodzi w ogóle czytają. Dziś słyszymy: „czytanie tak, ale nie tego” – zauważa Maj.
To, co miało być promocją czytelnictwa, często okazuje się projektem ideologicznym – chodzi nie tyle o rozwijanie pasji do książek, co o kontrolę nad tym, co powinno być czytane.
Więcej wolności dla nauczycieli
– Potrzebujemy szkoły, która daje nauczycielom więcej swobody i zaufania – mówi Maj. Szkolnictwo prywatne pokazuje, że tam, gdzie nauczyciel może działać elastycznie i samodzielnie, uczniowie są bardziej zaangażowani.
Dołącz do grona Patronów Układu otwartego w serwisie Patronite.pl.