Ciemne strony wojny – polski ochotnik na Ukrainie. Rozmowa trzecia
- Złe rzeczy na wojnie wychodzą w bardzo słabych momentach. Humanitarna pomoc bywa rozkradana. Podobnie jest ze sprzętem. Ludzie są fałszywi i zakłamani. Robią biznes na kamizelkach, hełmach, stazach, które do niczego się nie nadają. Po raz trzeci rozmawiam z Polakiem o pseudonimie Artem, który jako ochotnik walczy na Ukrainie. Wcześniejsze wywiady spotkały się z ogromnym odzewem: prawie 900 tysięcy wyświetleń, tysiące komentarzy i podziękowań.
– Jestem czasem przerażony opowieściami. Tutaj normalne jest, że robi się biznes na wojnie. Ciężko powiedzieć jaka jest to skala. Patologia to nie tylko ten biznes, ale także zwykłe kradzieże. Okradziono np. paramedyka – opowiada Artem. – Na szczęście zaczyna się z tym walczyć. W Polsce nauczono się już weryfikować sprzęt, który jest wysyłany na Ukrainę – dodaje.
– Część chłopaków u nas nie ma do tej pory hełmów i chodzą w czapkach. Zakup sprzętu prywatnie jest u nas mocny. Sam dokładałem pieniądze, żeby koledzy mogli mieć potrzebny sprzęt. Bardzo dużo potrzebnych rzeczy trafia drogą prywatną – opowiada Artem. – Nawet 100 zł to dużo – dodaje.
– Ostatnio słyszałem historię o tym, że złapano dwie osoby, które przekazywały informacje Rosjanom. Dostawali przelewy od Rosjan na konto. W ostatnich sms-ach, które przeczytano była informacja o liczbie ludzi – opowiada ochotnik. – Tutaj weryfikacja rzeczy, które ma się na telefonie jest na porządku dziennym – dodaje.
Jak wygląda ciemna strona wojny? Jak żołnierze na Ukrainie otrzymują sprzęt? Jak przekazywać bezpiecznie pieniądze na pomoc Ukrainie? Czy korupcja i lewy handel to duża część ukraińskiej rzeczywistości? Jaki jest stopień kolaboracji i zdrady? Czy obywatele Ukrainy uchylają się od walki? O tym wszystkim w rozmowie z Artemem w Układzie Otwartym.
Dołącz do grona Patronów Układu otwartego w serwisie Patronite.pl.