Bunt Prigożyna może być początkiem końca Putina. Co pokazał marsz najemników?
- Wydarzenia, które miały miejsce w Rosji, mogą wskazywać na zbliżający się koniec rządów Władimira Putina. Elita władzy, która skupiała się wokół niego, dostrzegła przywódcę osłabionego i niezdolnego do zapewnienia bezpieczeństwa szerokiej grupie osób na różnych szczeblach, począwszy od najbliższego otoczenia Kremla, aż po gubernatorów w całym kraju - mówi prof. Agnieszka Legucka, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych.
– System oparty na jednostce jaką jest Władimir Putin, który nie gwarantuje przetrwania ani zabezpieczenia majątków w przypadku wystąpienia buntu, stwarza podatny grunt dla wzmożenia takich wystąpień. Prigożyn pokazał, że wystarczy uzbrojona grupa, domagająca się swoich praw, a prezydent ustępuje w pewnym stopniu ich żądaniom. Jednak Putin musiał podjąć negocjacje, ponieważ koszty reputacyjne związane z wykorzystaniem tradycyjnej siły i represji wobec atakujących byłyby znacznie większe – twierdzi.
Według Agnieszki Leguckiej, droga do wojny domowej była jeszcze daleka. Jednakże, przewrót wojskowy był znacznie bardziej realny, gdyby nastąpiły dwa czynniki: przejście struktur siłowych armii na stronę Prigożyna oraz rozpad struktur władzy. Legucka uważa, że elita władzy przyjęła wyczekującą postawę i nie chciała się wyłamać. Niemniej jednak, podkreśla, że bunt Prigożyna może w przyszłości prowadzić do kolejnych zamieszek, przewrotów lub wojen domowych w Rosji.
Co udało się osiągnąć Grupie Wagnera? Co dzieje się z Prigożynem? Czy te wydarzenia wzmocniły czy raczej osłabiły pozycję Putina? Jaką rolę odegrał Łukaszenka? Całość rozmowy na kanale oraz platformach podcastowych.
Dołącz do grona Patronów Układu otwartego w serwisie Patronite.pl.