Czy ogromne zakupy dla polskiej armii mają sens i są przemyślane?
Jesteśmy zalewani informacjami o kolejnych zakupach czy planach zakupów wojskowych. Co tak naprawdę kupujemy? Jaki to ma sens? Czy stoi za tym duża strategia? Jakie korzyści z tego będzie lub nie będzie miał polski przemysł? Co się dzieje z zakupami od 24 lutego? O tym Damian Ratka, redaktor Defence24
– Zasadniczym problemem sił zbrojnych Polski jest to, że przez 30 lat od transformacji systemowej tak naprawdę siły zbrojne były redukowane oraz prowadzono modernizację bez nakładową, tzn. modernizacji prawie w ogóle nie było poza jakimiś pojedynczymi zakupami, typu samoloty F-16, transportery Rosomak, natomiast nie było modernizacji systemowej. Większość uzbrojenia wojska polskiego przed 24 lutego było przestarzałe, pamiętające jeszcze czasy PRL-u.
– Kupujemy tak naprawdę wszystko, bo wszystko jest potrzebne. Jeżeli dokończymy te zakupy to będziemy mieć najpotężniejszą artylerię w całej Europie. Myślę, że można się odważyć na takie stwierdzenie, że system Piorun jest obecnie najlepszym systemem tej klasy na świecie.
– Priorytetem jest produkcja amunicji w kraju oraz ustanowienie serwisu do nowego sprzętu i co najmniej produkcję części zamiennych, niektórych, bo wiadomo, że producent też chce zarobić, nie zgodzą na wszystko, ale myślę, że jesteśmy w stanie wynegocjować produkcje części, które się najbardziej zużywają na miejscu. A dopiero potem powinniśmy myśleć o licencjach na zagraniczne systemy i ustanowić produkcję w kraju.
– Kurs należy trzymać, natomiast korekty, jeżeli są konieczna należy je robić. Można na przykład te zakupy wydłużyć trochę w czasie, rozbić, żeby transze płatności były mniejsze rocznie, ale nie wywracajmy wszystkiego o 180 stopni, bo znowu stracimy lata lub dekady na to, żeby ten program od nowa zacząć. Ludzie często nie zdają sobie sprawy, ile czasu zajmuje samo dopięcie wszystkich formalności i negocjacje z producentami.
Dołącz do grona Patronów Układu otwartego w serwisie Patronite.pl.